Pewien amerykański biznesmen wybrał się do Meksyku. Będąc w wiosce na wybrzeżu, w małym porcie spotkał rybaka, który wrócił z ładunkiem bardzo dobrej jakości tuńczyka. Amerykanin zagadnął go:
– Ile trwały twoje dzisiejsze połowy?
– Och, niezbyt długo.
– A co robisz z resztą czasu?
– Śpię do późna, spędzam czas z moją żoną i dziećmi, chodzę na spacery, sączę wino i gram na gitarze z moimi amigos. Jestem bardzo zajętym człowiekiem, senor.
– Słuchaj, jestem doświadczonym człowiekiem biznesu i radzę ci, żebyś zaczął łowić więcej ryb.
– Po co mi więcej ryb?
– Po to, żebyś zarabiał więcej pieniędzy.
– A po co mi pieniądze, senor?
– Żebyś mógł kupić większą łódź i łowić jeszcze więcej ryb. A z zysków mógłbyś kupić więcej łodzi i zatrudniać rybaków. Dzięki temu mógłbyś otworzyć przetwórnię ryb, kontrolując zarówno surowiec, jak i produkt, a potem przenieść się do Mexico City, a może nawet do Nowego Jorku. Byłbyś człowiekiem sukcesu!
– Ile czasu by mi to zajęło?
– Jakieś 10-15 lat.
– Acha. To dość długo.
– Posłuchaj, wtedy przychodzi najpiękniejszy moment. Sprzedajesz dobrze prosperującą firmę i zarabiasz miliony, miliony dolarów!
– Miliony? A po co?
– Po to, żebyś mógł się wyprowadzić do nadmorskiej wioski, by spać do późna, spokojnie spędzać czas ze swoją żoną i dziećmi, chodzić na spacery, sączyć wino i grać na gitarze ze swoimi amigos….
Ciemny
Jasny
Świetne! W dzisiejszych czasach sposób myślenia wielu ludzi jest niestety taki “biznesmeński”… Każdy twierdzi, że nie ma na nic czasu, a sam się do swojego braku czasu przyczynia.
Coś w tym jest, aż dodałem do ulubionych. Będę sobie to czytał czasami ;).
Bardzo ładna historyjka. Dodalam sobie do delicji, więc pewnie i inni na nią trafią. Sama to napisałaś?
Ernest Hemingway?
Na tę historyjkę natykałam się już wielokrotnie w necie, i to w przeróżnych wersjach. Oryginalnie jest to przypowieść buddyjska – materializm istniał już bardzo dawno temu 🙂
Aha, dzięki za informacje.
Pozdrowienia od Też-Asi (też z Gdańska, choć nie mieszkam tam teraz niestety)
Świetne podsumowanie naszych czasów i pogodni za pieniądzem !
podobnie zarapował raper z Szczecina bodajże a mianowicie ŁONA “przypowieść o rybaku” taki chyba tytuł…warto sobie posłuchać
Hej Asiu:) bardzo często odwiedzam Twoja strone, jest super a raczej Twoje wypowiedzi. A teraz postanowilem cos napisac. Historyjka jest fajna tylko czegos mi brakuje a mianowicie moze ten meksykanin nie chce milionów bo łowienie ryb jest jego pasją.Wiec on wcale nie chce milionów. A z drugiej strony mozna przypomniec sobie opowieśc “o kamieniach” chyba troszke maja wspólnego. Pozdrawim i czekam na nastepne pomysły:)
true story..